Żadnych gwiazd

Białas, Koldi, TomB

Nie jestem żadną gwiazdą Choć robią ze mną foty za mój przyjazd płacą banknot Nie muszę się wywyższać choć duma mnie rozpiera Czas to pieniądz każdy z nich to wspólnik w interesach Nie jestem żadną gwiazdą Choć robią ze mną foty za mój przyjazd płacą banknot Nie muszę się wywyższać choć duma mnie rozpiera Czas to pieniądz każdy z nich to wspólnik w interesach Kiedyś z chłopakami zamieszkamy se nową planetę W końcu co miesiąc się zrzucamy na rakietę Nie mamy przyjaciółek chodzimy pić na murek A jak są chude czasy nieraz trzeba żyć na spółę Może mówić na mnie polski Big L Bo jak będzie trzeba zginąć tu za brata idę Tutaj wszystkie chłopaczyny chodzą z zimną krwią Jak jednemu coś zawinisz to się wszyscy mszczą W chuj agresji się podnosi słupek rtęci Jak po rewirze konfidenci chodzą uśmiechnięci A ja kmnię wciąż na wers nowe patenty Farta mam tylko jak śpię robię przekręty Zna mnie tutaj każdy i wie ile jestem wart Mogę wszystko tu załatwić jak chcesz to Ci skręcę kark Nas nie zaskoczysz bo za dobrze znamy prawdy smak Jak to nie są te na rękach to ja nie chcę żadnych gwiazd Nie jestem żadną gwiazdą Choć robią ze mną foty za mój przyjazd płacą banknot Nie muszę się wywyższać choć duma mnie rozpiera Czas to pieniądz każdy z nich to wspólnik w interesach Nie jestem żadną gwiazdą Choć robią ze mną foty za mój przyjazd płacą banknot Nie muszę się wywyższać choć duma mnie rozpiera Czas to pieniądz każdy z nich to wspólnik w interesach Kiedy jadę w trasę no to tęsknie za osiedlem A ziomki do mnie mówią coś jak weź mnie gdzieś bo zdechnę Jebnięcie jest konkretne i jak wracamy też A wszyscy popadamy tak jak Warszafski Deszcz To ekipa w której rzucasz wszystko aby pomóc Jest awanti to nie zdążysz wyprowadzić ciosu Jesteś w sklepie to nie zdążysz wyjąc nawet sosu Powierzyłbym im wszystkim życie zamiast Bogu Bierzemy zimną flaszkę i siadamy gdzieś na schodach I jesteśmy tutaj kurwa nie że w telefonach Czasem trzeba coś tam puścić żeby się utrzymać A jak coś się tu urodzi no to wtedy jest rodzina Dla wszystkich w porządku no to może być tu hotel Nasze matki płaczą że nazywamy ulicę domem Z rozpalonym blantem paki ślemy w cały świat Jak to niosą fajne dupy to nie chcemy żadnych gwiazd Prawdziwe rapery myślą „spotkam Kolda to walę na ryj" Prawdziwe rapery? To czemu daję tu feat I czemu chlałem już dynks z SB Mafią i RRX Czemu z Que i Pato na flakon se mogę na miasto wyjść i jest git Bo jestem normalny Wkurwiały Cię Lambo i jachty na prowo jesteś podatny Taki środek by mieć hype i hajs i się nie bać jutra Taki środek co mam Ci powiedzieć mea culpa? wykurwiaj Może wkurwia Cię domofon bo Twój idol to Patryk Mam rade pizdo nie wychodź z klatki Nie chciałem braw i pierdole te lajki Za hype na Alcomindz i z tego hajs kupię se nowe najki Skocze na Cykacz party tam walenie końca nie ma Tobie w łóżku brakuje „c" walenie konia bieda Chłopak z bloku gra o teki sweg i taki swag Jeśli nie na ciuchach Givenchy ja nie chcę żadnych gwiazd

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store