Asceta

Wac Toja, Quebonafide

Żywię jeszcze kilka obaw Kiedy w końcu zamknę bistro I przestanę medytować Znów stanę się konsumpcjonistą Płytki świat mnie wyhodował Ja wyhodowałem piękny ból przepiękny ból Ale już moja w tym głowa Żeby przebić ten jebany mur na pół Chcę znów tak czuć że nie potrzebuję nic do szczęścia Zmiana podejścia Czy przeczę sam sobie przeczę sam sobie Znam te uliczki i miejsca od dziecka Graj mi na obieg podaj mi na obieg Możesz stworzyć sobie piękny raj Pełen blasku i widowiska Widzieć majestat złoto i skarb A niedostatek odczuwać w myślach Powiedz jak długo to może trwać Chcesz odpowiadać pytaniem Każda z tych płytkich żądz naiwnych władz (wac) To jak zabawa w znikanie Możesz stać w tym miejscu Tam gdzie materia to totem Que Ale to płytkie bez dwóch zdań Więc nie zamierzam stawiać kropek nie O panie daj mi oczyścić duszę ja czuję że muszę Jej taniec zmiata w pył każdy kruszec O przed nią nie mogę uciec Proszę zabierz czego chciałem W czym zatraciłem się ciałem Bo wiem że czekają mnie te wieczne katusze O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh Demony wołają mnie (a ja im nie mówię nie mówię nie) Chcą moją duszę i chcą moją krew (a ja im nie mówię nie mówię nie) To walka dwóch światów a moje życie pije Nosferatu Ta prawda zza światów tak Płynie ze mnie to ja medium nie Tau Wszystko co mam mam dzięki duchowości Ona przeplata świat nienawiści i miłości Mam słońce i świat jestem daleki od zazdrości To dwie z moich kart mam gdzieś ten twój pościg Czasem zamykają mi się drzwi od środka za nimi otchłań Czasem czuję że mogę temu sprostać i za nie się dostać Czasem czuję że to nie plan ich strażnicy sterują mnie zdalnie Czasem czuję czasem czuję czasem czuję Panie okaż łaskę O panie daj mi oczyścić duszę ja czuję że muszę Jej taniec zmiata w pył każdy kruszec O przed nią nie mogę uciec Proszę zabierz czego chciałem W czym zatraciłem się ciałem Bo wiem że czekają mnie te wieczne katusze O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh Mój człowiek mi się żali że nie ma na szamkę Że to go albo zniszczy albo w końcu zamknie I co by się nie działo zaczynamy walkę Jak mogłem chwalić się okularami czy zegarkiem Wyjaśnię ci tylko sprawę nim zasnę Trzecią godzinę przesiaduję w knajpie przy szklance Nie jestem trzeźwy a pijany tym bardziej I co jest Każdy bezsens ma swój sens Bo bez sensu nie ma sensu Choć jest milion lepszych miejsc Budzę się na swoim miejscu Chodzę w srebrze i złocie (w mieście gdzie) Widzisz biedę i popęd (zabierzcie je) Znowu mierzą mnie wzrokiem (wreszcie chcę) Chcę skończyć z tym skończyć z tym skończyć z tym skończyć z tym więzieniem O panie daj mi oczyścić duszę ja czuję że muszę Jej taniec zmiata w pył każdy kruszec O przed nią nie mogę uciec Proszę zabierz czego chciałem W czym zatraciłem się ciałem Bo wiem że czekają mnie te wieczne katusze O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh O o o wiem czekają mnie te wieczne katusze oh

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store